Merino de Rambouillet
Fete de la tonde !
( Święto strzyżenia )
W końcu! W sobotę odwiedziłam Bergerie Nationale w Rambouillet.
To tu, Francja zaczęła swoją przygodę z merynosami. Bergerie Royal została ufundowana przez Ludwika XVI, który postanowił, w trudnych dla Francji czasach, hodować owce. W tym celu złożył swojemu kuzynowi, ówczesnemu królowi Hiszpanii w 1786 r. prośbę zakupu 380 owiec ( choć różne źródła podają różne dane) i prośba ta została pozytywnie rozpatrzona, dając tym samym podstawy nowym rasom francuskim, choćby takim jak Ile-de-France. Następna partia hiszpańskich merynosów dotarła do Bergerie Royal w 1801 roku, a potem za czasów panowania Napoleona wielokrotnie. Jak to określano w celu „dolewania krwi”.
Długo by można było rozprawiać dlaczego Hiszpania zdecydowała się na sprzedaż merynosów. Ich zamknięta hodowla zapewniała jej pozycję potentata w przetwórstwie i sprzedaży wysokiej jakości wełny. By było najprościej, musimy się zadowolić rodzinnymi koligacjami.
Nieco o wełnie i historii
Po tamtej Bergerie zostało w zasadzie wszystko :) Choć dziś to państwo zajmuje się zachowaniem hodowli owiec zwanych merino de Rambouillet.
Barany w ubrankach
O runie napiszę więcej w następnym odcinku. Ogromnie się cieszę, że udało mi się je zdobyć. W Europie runo „ czystych” rambouillet’ów stosunkowo trudno kupić. Nawet sama Bergerie nie sprzedaje go ot, tak sobie.
Najłatwiej i najszybciej runo rambouillet możemy zakupić w USA.
Wóz wielkości domu!
Owczarnia otwarta jest dla turystów przez cały rok. Można tam zobaczyć i owce, i kozy, i konie , kaczki, kury, gęsi, osły, króliki, ale strzyżenie i taki swojego rodzaju jarmark poświęcony owcom jest tylko raz do roku, na wiosnę.
Strzyżemy się...
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie poprosiła o sprzedaż błamu ze świeżo ostrzyżonej owcy. Wywołam tym taką konsternację u oglądających, że nawet owce zamilkły. Musiałam pokazać męża i swój sweter , by udowodnić, że umiem z tego coś zrobić ;) Brawom nie było końca , ale na 3 ( słownie trzech ) stoiskach z artykułami do przędzenia oraz wełnami ręcznie wykonanymi, szału nie było żadnego.
No, całkiem fajnie...
Francjo czas na zmiany!
W oczekiwaniu na segregację.